Krótki prolog. Miłego czytania. c:
-----------
Wybijam
się mocno od ziemi, w powietrzu wyjmuję sztylety, naskakuję na
niego... I wbijam w szyję obydwa na raz. Posoka leje się
strumieniem po moich dłoniach, plami spodnie i barwi ziemię. Z
niemiłym dla ucha plaśnięciem głowa upada wraz z ciałem, ale
mnie już tam nie ma.
Gnam
pędem tuż na plecy kolejnego zbira, który ma zamiar niemile
zaskoczyć od tyłu mojego przyjaciela, lecz ja jestem szybsza.
Wyćwiczonym ruchem wbijam jedną broń w nieokryty skórzaną zbroją
bok napastnika, po czym drugą rozpruwam gardło.
Fenris
odwraca się do mnie zaskoczony i rozglądając pośpiesznie dookoła, rzuca:
-
Na twoim miejscu raczej bym kucnął.
Zdezorientowana
wypełniam jego prośbę. Elf bierze zamach swoim potężnym,
dwuręcznym mieczem i o włos mijając moją głowę zabija
najemnika znajdującego się za mną.
-
Więc teraz jesteśmy kwita. - uśmiecha się w ten swój wyjątkowy
sposób, po czym znów rzuca w wir walki. Kiedy na przeciwnej
stronie placu pomagam Varrikowi, uśmiech Fenrisa jest moim stałym
towarzyszem.
Ah ten uśmiech Fenrisa <3
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie sądziłam, że ktokolwiek tutaj zajrzy i skomentuje.. Ba, że w ogóle przeczyta! *-* Dziękuję. <3
Usuń