Przybywam z rozdziałem pierwszym. Wyrażajcie swoje opinie. c;
<><><><><><><><>
- Blade,
ja nadal nie rozumiem, dlaczego zawsze to właśnie ty jesteś
najciężej ranna z nas wszystkich. - Avelina od wyjścia z
Rozdartego Grzbietu jest wyraźnie zmartwiona moim stanem zdrowia.
Przecież nie jest tak źle: jedno płytkie cięcie na lewym
przedramieniu, rana po strzale w udzie, kilka drobnych ran...
- Taka
praca, Avelino. Mogło być o wiele gorzej. - Uśmiech błąkał się
mi się w kącikach ust. Minęło sześć lat, doprawdy nie do
wiary, że jeszcze nie zauważyła mojego przyciągania całego zła.
Kiedy kobieta chce jeszcze coś powiedzieć, szybko dodaję: -
Powiedz lepiej, jak mają się sprawy z Donnikiem? - Oparłam się o
jej ramię z uśmieszkiem.
Trochę
po to, aby wyszeptać jej to do ucha i po to, aby zwyczajnie się
oprzeć. Udo daje się we znaki.
Kapitan
Straży zrobiła się czerwona jak dorodny i dojrzały burak.
-Drogie
panie, to jest rozmowa godna rezydencji Hawke i butelki wina, więc
ja z Ponurakiem – Varrik, który był mistrzem w podsłuchiwaniu,
wskazał przez ramię kciukiem na Fenrisa. - nie powinniśmy o tym
słuchać, chociaż nie pogardziłbym materiałem na nową
romantyczną i namiętną powieść o pewnej pani Kapitan, jej
wybranku i o przyjaciółce, która..
- Och,
zamknij się krasnoludzie! - Avelina rzuciła mu zirytowane
spojrzenie, po czym przyśpieszyła kroku.
Spojrzałam
na moich pozostałych dwóch kompanów z miną wyrażającą
,,Przepraszam, kobieca solidarność." i zrównałam się z
rudowłosą. Odchodząc, usłyszałam głos elfa:
- Wkopałeś
się. Naprawdę ci współczuję.
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Było
już dobrze po dziewiątym dzwonie, kiedy stanęłam w progu
Wisielca. Jak zwykle nocą, w tawernie pojawili się stali klienci, a
półnagie kobiety tańczyły na prowizorycznej, drewnianej scenie. W
powietrzu unosiła się woń piwa i stęchlizny.
Po
zlustrowaniu pomieszczenia stwierdziłam, że przyjaciele najwyraźniej
postanowili tym razem zasiąść w ,,apartamentach" Varrica.
Kiedy miałam już wchodzić po schodach czyjaś ręka złapała mnie
w pasie. Na karku poczułam śmierdzący alkoholem oddech.
- Hej
mała, gdzie się wybierasz... może pomożesz mi w pewnej sprawie..
- ręce jakiegoś mężczyzny zaczęły zbliżać się w kierunku
niebezpiecznych miejsc. Nie ze mną takie numery. Złapałam go
mocno za nadgarstki, równocześnie przeklinając się w myślach,
że nie zabrałam broni innej niż niewielki nóż.
- Puść
mnie, w innym wypadku zrobię ci krzywdę. - Jedną ręką wyjęłam
zza przepaski obwiązanej wokół uda nożyk, a kiedy poczułam, że
on porusza biodrami tuż przy moim tyłku, bezkarnie wbiłam
narzędzie w jego dłoń. Krzyknął i błyskawicznie odskoczył ode
mnie wyszarpując ostrze.
- Ty
dziwko... Ja ci pokarzę... - zablokowałam jego cios, po czym
wbiłam swoje kolano w krocze napastnika. Głupiec. Z jękiem skulił
się na podłodze, a ja ruszyłam w stronę pokoi Varrica. Z
niesmakiem uznałam, że moje dłonie były umazane ciemnoczerwoną,
gęstą cieczą.
- Uderzyłam
pięścią w dębowe drzwi i bez zaproszenia wpadłam do środka.
Moje przypuszczenia zostały potwierdzone – wszyscy oprócz
Andersa siedzieli wokół okrągłego, drewnianego stołu. Przerwali
swoją grę i spojrzeli jak jeden mąż na mnie.
- Mogę?
- zwróciłam się do krasnoluda unosząc dłonie.
- Trzecie
wejście na lewo. - wyjaśnił gospodarz z nutą zmartwienia w
głosie.
Po
kilku minutach, już z czystymi rękami, wróciłam i zajęłam
miejsce pomiędzy Izabelą a Sebastianem, na którego twarzy
wymalowana była ogromna ulga, gdyż odgrodziłam go od piratki.
Parsknęłam.
- Co
się tam stało, Hawke? - zapytała ze zmarszczonymi brwiami
Avelina. - Znów wszczęłaś jakąś bójkę?
- Po
zmroku w tym miejscu gromadzi się wiele wypitych typów. -
odpowiedziałam kwaśno, rzucając na środek jeszcze jednego
suwerena. Nie szło mi najlepiej.
- Czy
chcesz powiedzieć, że ty.. - zaczęła Izabela z figlarnym
uśmiechem , patrząc na mnie sugestywnie.
- Nie.
- zaprzeczyłam.
-
Dobrze, dobrze.. - mruczała jeszcze pod nosem, jednakże nie byłam
w stanie zrozumieć żadnego słowa. Rzuciła karty na stolik z
irytacją. - Pasuję.
Tak
szybko się poddajesz? - zakpił z niej krasnolud. - To nie w twoim
stylu...
Rozjuszona
parsknęła i poderwała się od stołu idąc w stronę drzwi.
- Przyniosę
piwo. - kiedy wyszła zaczęła się śmiać. - Hawke, to twój
wybranek? - wskazała na mężczyznę ubrudzonego posoką, który
kulił się w kącie trzymając na miejsce, gdzie prawdopodobnie
miał jądra. Oddalając się, nadal słychać było jej śmiech.
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
- Szła
dziefeczka do lasecka, do sielonego, do sielooonego*! - Izabela, już
całkowicie wypita, leżała na posadzce i wyła do sufitu.-
Peeewien paaanidz ją pszeelee..
-Nie
kończ, błaaagam. - odpowiedziała jej zażenowana Merill, również
upojona bimbrem, leżąc obok piratki.
- Ale
to taka łaadna pioszeenka! Znasz jakąś inną? - naburmuszyła się
niczym małe dziecko. Kiedy elfka nie odpowiedziała, wskazała na
nią z zadowoleniem chwiejącym się palcem wskazującym. - No
własznie!
Razem
z Aveliną siedziałyśmy obok nich. Od dłuższego czasu czułam
pragnienie, aby się czegoś napić, jednak pokój Varrica w mojej
głowie już od dłuższego czasu niebezpiecznie falował, więc nie
miałam zamiaru ruszać się z tego miejsca. Nawet w takiej ważnej
sprawie.
- Hawke..
- szepnęła mi na ucho rudowłosa. - Ja się prześpię, a ty obudź
mnie jak... wiesz. - położyła się i zamknęła oczy.
- Pss!
- spojrzałam na zródło dziwnego dźwięku, który drażnił mój
słuch – Merill. - Pss!
- Nje
tak! - skarciła dziewczynę Izabela. - W ten sposzób! - i ułozyła
usta w dziubek.
- PSS!
- próbowała dalej Dalijka.
- Co
wy wyprawiacie?.. - zapytałam, przybliżając się do Iz.
- Uszę
ją gfizdać. - odpowiedziała, dumnie wypinając i tak już ledwo
trzymające się w ciasnej bluzce piersi.
- Zbierajmy się, mężczyźni
nam pozasypiali. - wskazałam na śpiących przy stole kompanów.
- Nie
moszemy opuścić takiej okasji! - Izabela była podekscytowana i
uśmiechała się chytrze. Wstała, po czym rękę Sebastiana
włożyła do kufla z ciepłą wodą. - Sa karę, naleszy się mu,
śfiętoszek!
Po
chwili, starając się zachowywać jak najciszej, zarzuciłam na
szyję ramię Aveliny, to samo zrobiła Izabela z Merill, która
usnęła. Ruszyłyśmy do mojej rezydencji.
<><><><><><><>
*Błędy są celowe.
Na koniec mam tylko jedno pytanie - pisać również z perspektywy innych?
Bardzo sie ciesze, że znalazłam nowe opowiadanie o Hawke :D Trafiłam tu przypadkiem ale dodam sobie Twój blog do zakładek i będę czekać na nowe rozdziały :3 A co do Twojego pytania to tak! Pisz też z perspektywy innych postaci, jestem osobiście ciekawa co Fenris myśli o naszej Hawke :) Czekam na następne rozdziały i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ponownie. ^^
Usuń